To pewnie problem milionów turystów. Każdy, no prawie każdy chciałby pojechać na wakacje przystępne cenowo, ale w atrakcyjnym miejscu i spędzić je w jak najlepszych warunkach. Cudów nie zdziałamy, ale możemy sobie znacznie pomóc. Są na to pewne sposoby. Również autorskie.
Kiedyś i ja bukowałem wczasy w najprostszy możliwy sposób. Tzn. po stwierdzeniu jakie destynacje na wakacje mnie interesują, szedłem do biura podróży i kupowałem wczasy. Najczęściej takie, do jakich przekonał mnie konsultant. W późniejszych latach wchodziłem na stronę internetową biura podróży i po prostu brałem co się dało. Tzn. to, co było gotową, całkowitą ofertą.
Takie kompletne wycieczki dziś znane są również jako „wczasy pakietowe”, bo zawierają wszystko w jednej cenie: pobyt, przelot/przejazd, opiekę rezydenta, ubezpieczenie, ew. transfery do hotelu i z hotelu. Mając w ręku voucher na taką całkowitą usługę, nic już człowieka nie interesuje. Są jednak pewne „ale”.
Co w artykule?
Wakacyjne okazje znajdziesz samemu
Obecnie ów proces już tak nie wygląda. I dla mnie i dla wielu innych. Problemem podstawowym jest cena. Kupując gotowy produkt całkowity, płacimy to, co ustalił tour operator i co do tego dodał agent i nie ma dyskusji. A że wczasy i koszta podróży wciąż idą cenowo do góry, to jest to coraz droższe. Popularne destynacje na wakacje kosztują coraz więcej, last minute już nie działa tak jak kiedyś, o prawdziwe wakacyjne okazje coraz trudniej. Kiedy do tego przyjdzie wam kupić dwutygodniowy wypoczynek dla rodziny pięcioosobowej, możecie dojść do wniosku, że raczej pojedziecie do babci na wieś.
Trzeba więc wziąć sprawy we własne ręce. Sprawdzić gdzie by tu można znaleźć oszczędności. Również zmiana stylu działania wielu firm turystycznych skłania do takiego rozwiązania. Coraz więcej bowiem platform, które umożliwiają samodzielne składanie wczasów z poszczególnych elementów. Powstają wtedy tzw. „DIY holidays” – czyli dosłownie „wakacje zrób to sam”.
Jest jeszcze taki argument, że choć oferta biur podróży jest bogata, to przecież nigdy nie obejmie wszelkich opcji, jakie komuś mogą wpaść do głowy.
Jak więc się zabrać do korzystnej rezerwacji?
Najpierw wybieramy destynacje na wakacje
To normalna praktyka. Ale wybierzmy może kilka, aby później mieć pole manewru. Następnie wyszukujemy tanie i korzystne loty, posługując się nie tylko stronami firm lotniczych, ale i jedną ze sprytnych wyszukiwarek (najbardziej popularny jest chyba obecnie Skyscanner). Takich, które pozwolą nam wyświetlić np. cały miesiąc i sprawdzić w jaki dzień loty są najtańsze. Może dodać lotniska w pobliżu, ewentualnie loty przesiadkowe.
Oba kroki można jednak zamienić. Ja wyszukuję więc najpierw najtańsze loty, w okresie w którym mogę wziąć wolne z pracy. I to one mi dyktują, gdzie dokładnie w końcu polecę – choć staram się zawęzić rzecz choćby do kraju, a najlepiej regionu, w którym to interesują mnie wakacyjne okazje.
Loty podobno najlepiej wyszukiwać ok. 7 tygodni przed wylotem. A to dlatego, że wtedy ich cena jest najlepsza. Jednak tę zasadę z reguły naciągam. A to po to, aby mieć większy wybór kwater. I móc znaleźć prawdziwe wakacyjne okazje. Czyli muszę to zrobić wcześniej.
Za to śmiało bukuję loty przesiadkowe. I to znów za pomocą platformy rezerwacyjnej. Takie połączenia potrafią być o połowę tańsze, nawet do popularnych destynacji wakacyjnych.
Do terminów lotów dobieram zaś dopiero hotel czy inny typ kwatery. Tak, zawsze się jakiś znajdzie. Na każdy dzień. Trzeba jednak posłużyć się platformą bukingową, na której po wpisaniu dat podróży, na pewno pojawi się kilka, kilkanaście propozycji.
Te układam pod względem cen, od najniższej, a z najtańszych wybieram te z najlepszymi ocenami i najlepiej nie za daleko od lotniska. Tak, aby były to naprawdę okazje.
Serwisy dodatkowe, ale konieczne
Teraz wyszukuję transfer. Najprościej skorzystać również z platformy do transferów, np. Hoppa. Te jednak bywają drogie. Ale i tu jest pewien patent – Facebook. Jeżeli jest to np. Hiszpania, to wchodzę na grupę lokalnej polonii i mówię czego mi trzeba. Prawie na pewno znajdę. Ewentualnie posługuję się grupą FB brytyjskich expatów. Ci też są dobrze, a może nawet lepiej zorganizowani.
Podobnych środków używam, kiedy chcę wynająć samochód. Platformy wynajmu bywają drogie i żądają depozytów. Na FB znajdziecie lepsze „deale”. A raczej same się do was zgłoszą.
Wiele może pomóc również właściciel nieruchomości, do której się wybieracie – jeżeli jest to prywatny dom. Z reguły zna on jakichś przewoźników; bywa, że sam odbierze z lotniska. A zabukowaniu kwatery na platformie bukingowej znajdziecie do niego kontakt.
Niekiedy nie potrzeba ani transferu ani wypożyczonego auta. Tak jest np. kiedy jedziecie na małą grecką wyspę. Trzeba dolecieć do Aten, z lotniska pojechać autobusem miejskim (mają tam dobry transport miejski i autobusy jak w Krakowie) do portu i następnie statkiem albo wodolotem na miejsce.
Co pozostało? Ubezpieczenie podróżne. To jednak daje mi karta kredytowa. Dla całej rodziny.
I w ten sposób wynajduję swoje wakacyjne okazje i organizuję tańsze wczasy w dowolnym terminie – a nie np. w ramach turnusu od 1 do 14 lub 15 do 30 danego miesiąca.